piątek, 22 kwietnia 2022

Pudełko żyletek

Ja: Dzień dobry, czy dodzwoniłem się do Administracji Collegium Medicum?
Administracja: Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
Ja: Interesuje mnie ten budynek od strony 3 Maja.
Administracja: Aaaa, chodzi Panu o „żyletki
..

 Fot. 1. Budynek w 1977 roku. 
Źródło: Archiwum rodzinne

Kto tam pracuje lub się uczy ten na pewno wie, że budynek Collegium Medicum przy ul. 3 Maja nazywany jest żyletki lub harmonijka. Wszystko przez żelbetonowe wypustki - owe „żyletki” albo „harmonijki” - jak kto woli, które projektant kazał umieścić na elewacji co 90 centymetrów. Na krótszych bokach są 62 wypustki, na dłuższych 74. Autorem projektu był inż. arch. H. Kołodziejczyk. Budowę ukończono w 1973 roku, a obiekt przeznaczono na siedzibę Ośrodka Kształcenia Ideologicznego PZPR w Bydgoszczy. Partii służył także dzisiejszy budynek główny CM UMK z wejściem od ronda Jagiellonów, w którym niegdyś mieścił się Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wróćmy jednak do słynnych żyletek. W 1976 roku została przeprowadzona inwentaryzacja budowlana, którą dzięki uprzejmości administracji Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy, publikujemy. 

  ***

Fot. 2

W skład dokumentacji wchodzą: opis techniczny, dane ogólne, przeznaczenie budynku, dane techniczne, wykończenie, instalacje, rzuty kondygnacji i przekrój budynku. Według Miejskiego Konserwatora Zabytków obiekt przedstawia wysoką wartość historyczną. Od 2004 roku należy do uczelni. Obecnie wewnątrz trwa remont i nie było okazji wykonać zdjęć. Może po remoncie wrzucę tu kilka fotek. 

Opis techniczny:

Temat: inwentaryzacja budowlana
Obiekt: Budynek Ośrodka kształcenia Ideologicznego w Bydgoszczy, ul. 3 Maja

 
Fot. 3

Dane ogólne:
Budynek o złożonym układzie funkcjonalnym i konstrukcyjnym. Front i tył - 3 kondygnacje.
Środek budynku - 2 kondygnacyjny z wysoką salą odpraw. Całość podpiwniczona.  Powierzchnia zabudowy - 943 m²
Kubatura budynku - 17635 m³ 

Przeznaczenie: 

Piwnice przeznaczone na kuchnię i stołówkę. Parter - sale seminaryjne, szkoleniowe, biblioteka i inne pomieszczenia. I i II piętro - sala odpraw w wysokości 7,35 m po 2 stronach podzielona stropem na pomieszczenia pomocnicze i administracyjne.
 
Fot. 4
 
Dane techniczne:  

Konstrukcja ścian nośnych, piwnic - beton wylewany do wysokości posadzki, powyżej cegła. Konstrukcja ścian nadziemnych nośnych - słupy żelbetonowe, ściany osłonowe z gazobetonu. Stropy Ackermana. Klatki schodowe - żelbetonowe, wylewane. Konstrukcja dachu - kratownica stalowa, płytki korytkowe, pokrycie papą smołowcową.


Fot. 5
 
Wykończenie budynku:
 
Odcinki murów zewnętrznych między słupkami żelbetonowymi - otynkowane. Posadzki w pomieszczeniach kuchni i pomocniczych - płytki z terakoty, w magazynach gładź cementowa w sali konsum - PCW. W pokojach na piętrach i w sali odpraw - klepka dębowa, na klatkach schodowych i w węzłach sanitarnych - lastrico. Wykładzina z płytek glazurowych - w kuchni i pomieszczeniach sanitarnych. malowanie stolarki okiennej i drzwiowej - farbą olejną.

Instalacja:

Budynek wyposażony w instalacje: wod.-kan., c.o., elektryczną, telefoniczną, radiofoniczną, wentylację mechaniczną oraz urządzenia kinowe.

Opis wykonał: inż. arch. H. Kołodziejczyk

*** 

Rzuty piwnic, parteru, I piętra, II piętra i przekrój budynku:

 
Fot. 6

Fot. 7
 

Fot. 8
 
 
Fot. 9
 
Fot. 10
 
Fot. 11
 
Fot.12
 
Fot. 13
 
Fot. 14

Fot. 15

niedziela, 10 kwietnia 2022

Tajemnice ulicy 20 Stycznia

Fot.1
    To miejsce jest jednym z najpiękniejszych w Bydgoszczy. Chyba na żadnej innej ulicy nie znajdzie się tylu elementów różnych stylów architektonicznych, od Art Nouveau, neobaroku, eklektyzmu, secesji, po modernizm. W tym zakątku znajdują się także dwa ważne dla Bydgoszczy pomniki: pierwszy to Łuczniczka naprzeciwko Teatru Polskiego. Drugim ważnym pomnikiem jest rzeźba Henryka Sienkiewicza. Ulica o długości około 550 m wcina się w Dzielnicę Muzyczną i w Park im. Kochanowskiego. Jej południowy koniec jest uwieńczony gmachem Akademii Muzycznej i Filharmonii Pomorskiej. Jednak budynki i pomniki to nie wszystko. W artykule zaznaczono nazwiska osób, które przez lata tworzyły to miejsce, tu mieszkali i pracowali. I pomyśleć, że lista osób z czasem staje się o wiele dłuższa... Zapraszam do lektury artykułu Janusza Umińskiego pt. "Ulica 20 stycznia 1920 roku", który ukazał się w Kalendarzu Bydgoskim na rok 1999, R.32, s.209.

Fot. 2
    Ulica nosząca dziś nazwę 20 Stycznia 1920 roku wytyczona została wraz z sąsiednimi: Ignacego Paderewskiego, Zamojskiego, Chodkiewicza u schyłku XIX wieku, gdy rozwój przestrzenny miasta skierował się na północ. Jej zabudowę rozpoczęto wzniesieniem w 1903 roku narożnikowego budynku nr 2 (*37) u zbiegu al. Adama Mickiewicza (ówczesnej Bülowstrasse) w stylu Art Nouveau. Największy ruch budowlany przy ulicy przypadł na lata 1905-1907 i 1910-1912, a następnie w końcu lat trzydziestych.

    Pierwotnie nosiła nazwę Goethego (Goethestrasse). Uchwałą Rady Miejskiej z dnia 13 września 1921 roku przemianowana została, na pamiątkę daty przejęcia miasta przez Wojsko Polskie, na 20 Stycznia 1920 roku. Podczas okupacji niemieckiej przywrócona została nazwa Goethestrasse. Po II wojnie światowej ponownie nosiła nazwę 20 Stycznia 1920 roku. W roku 1948 władze komunistyczne zmieniły ją na 24 Stycznia 1945 roku upamiętniając datę "wyzwolenia" miasta spod okupacji niemieckiej. W 1991 roku, po przemianach społeczno-politycznych 1989 roku, Rada Miejska uchwałą z dnia 26 czerwca (nr 16/168/91) przywróciła nazwę ulicy upamiętniającą oswobodzenie miasta z rąk zaborcy pruskiego.
    Ulica prowadzi od południa od zbiegu z ul. Juliusza Słowackiego w kierunku północno-wschodnim do ulicy Karola Chodkiewicza.
    W okresie międzywojennym szereg parcel było jeszcze niezabudowanych. Na niektórych wzniesiono nowe domy, charakterystyczne dla budownictwa międzywojennego, inne zostały zabudowane dopiero w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Do roku 1931 numeracja domów biegła kolejno lewą stroną od ul. Juliusza Słowackiego do ul. Karola Chodkiewicza, by powrócić przeciwną do ul. J. Słowackiego. W oparciu o Rozporządzenie Prezydenta Miasta z dnia 12 lutego 1931 roku, począwszy od 21 czerwca 1931 roku wprowadzona została sukcesywnie zmiana numeracji domów na terenie miasta, według zasady: nieruchomości położone przy lewej stronie ulicy - numery nieparzyste, przy prawej - numery parzyste. W niniejszym artykule przedstawiając ciekawsze architektonicznie kamienice i losy mieszkających w nich osób przyjęto numerację obowiązującą od 1931 roku, dawną podając w nawiasie (*).
    Ulica, od zarania swego istnienia, była zamieszkana w dużym stopniu przez ludzi wolnych zawodów, nauczycieli, literatów, wojskowych.

Fot. 3
    Kierując się do ulicy Karola Chodkiewicza, oznaczony w 1922 roku numerem *1,u zbiegu 20 Stycznia 1920 roku z ul. J. Słowackiego 7, stoi gmach Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego wzniesiony w latach 1903-1906 według projektu arch. E. Saitzwedela z przeznaczeniem na siedzibę starostwa. Do 1919 roku mieściło się w nim pruskie starostwo powiatowe (Landratsamt), a w latach 1920-1939 starostwo powiatowe bydgoskie. Funkcje starostów w okresie międzywojennym pełnili kolejno: w latach 1920-1927 Stanisław Niesiołowski (1880-1927), dr Józef Bereta, dr Józef Nowak i jako ostatni w latach 1936-1939 Julian Suski (1894-1978), którzy mieszkali w gmachu starostwa.
 
Fot. 4
    W okresie okupacji ponownie mieścił się Landratsamt, po II wojnie światowej budynek był siedzibą najpierw starostwa, a potem Prezydium Powiatowej Rady Narodowej. Wraz z likwidacją w 1975 roku powiatów, obiekt po adaptacji, przejęła Akademia Muzyczna im. Feliksa Nowowiejskiego

 
Fot. 5
    Kolejna parcela ogrodzona wysokim murem - nr 1 (*2) - stanowi ogród na zapleczu Klasztoru Sióstr Klarysek od Wieczystej Adoracji usytuowanego przy ul. Gdańskiej nr 56. Klasztor utworzony został w Bydgoszczy 14 września 1925 roku. Zgodnie z regułą trwa w nim wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu. 
    W eklektycznym domu nr 3, wzniesionym ok. 1905 roku przez Fritza Weidnera, w mieszkaniu nr 2 po II wojnie światowej mieszkała nauczycielka Janina Sztajgerwald (1903-1979), w okresie międzywojennym dyrektorka Prywatnego Humanistycznego Gimnazjum Żeńskiego. W domu pod nr 5 (*4), wybudowanym w stylu Art Nouveau z elementami secesji, wg projektu miejskiego radcy budowlanego Carla Meyera mieszkali w latach dwudziestych adwokaci dr Michał Nieć i dr Zdzisław Szwaykowski, prowadzący kancelarię adwokacką przy ul. Gdańskiej 18, a w latach trzydziestych m.in. ziemianin hr. Jan Bniński, adwokaci Antoni Szeszycki i Wacław Sawicki. Ten ostatni także po II wojnie światowej, działając w PSL.

    W domu pod nr 7, w eklektycznej kamienicy z 1909 roku, wybudowanej wg projektu arch. Alfreda Schleusenera, zamieszkiwał w latach dwudziestych lekarz powiatowy dr Józef Górski, a od połowy lat dwudziestych w mieszkaniu nr 4 znany kupiec bydgoski Bronisław Kentzer właściciel Hurtowni Bławatów przy ul. Długiej. W ostatnich latach przed II wojną światową (1936-1938) zbudowano w stylu architektury funkcjonalnej lat trzydziestych XX wieku (proj. arch. Jan Kossowski) dom pod nr 9. Po wojnie, w latach 70. i 80. XX w. mieścił się w nim Oddział Pomorski Polskiej Agencji Prasowej (PAP), której wieloletnim kierownikiem był znany poeta bydgoski Kazimierz Hoffman.
    Następne numery u zbiegu z aleją Adama Mickiewicza stanowiły ogród należący do niemieckiego teatru "Deutsche Bühne". W latach 1947-1948 na terenie ogrodu stanowiącego zaplecze kawiarniane wspomnianego teatru zbudowany został wg projektu arch. Alfonsa Licznerskiego (1902-1976), wieloletniego urbanisty miejskiego i działacza społecznego, budynek Teatru Polskiego, oddany do użytku w 1949 roku. Teatr Polski, restytuowany po latach okupacji w marcu 1945 roku, wystawiał sztuki najpierw w salach "Deutsche Bühne", potem w sali Teatru Kameralnego przy ul. Grodzkiej. W latach 1947-49 Teatr Miejski, od 1960 roku - po kolejnych zmianach nazwy i struktury organizacyjnej - powrócił do nazwy Teatr Polski. W gmachu teatru odbywały się też przedstawienia bydgoskiej opery. Założona w 1956 roku przy Towarzystwie Muzycznym w Bydgoszczy jako Studio Operowe, przekształcone w 1959 roku w Teatr Muzyczny Opery i Operetki, upaństwowiony w następnym roku, działała w latach 1964-1981 jako Opera i Operetka, później Państwowa Opera, obecnie Opera Nova.
    Po przeciwległej stronie ulicy 20 Stycznia 1920 roku - na parcelach nr *38-48 stanowiących własność gminy miejskiej, położony jest w prostokącie ulic: 20 Stycznia 1920 roku - aleja A. Mickiewicza - I. Paderewskiego - gmach Filharmonii Pomorskiej, park im. Jana Kochanowskiego o powierzchni 2,8 ha, założony w 1901 r. wg proj. Konrada Neumanna w stylu parku krajobrazowego; bogaty w drzewa i krzewy ozdobne (ok. 80 gatunków) m.in. limby, jawory, wiązy górskie, topole, wierzby płaczące i kasztanowce. 


Fot.6
    W północno-zachodniej części parku, vis a vis teatru, na prostokątnym klombie stoi posąg "Łuczniczki" dwumetrowej wysokości, dzieło berlińskiego rzeźbiarza Ferdynanda Lepcke'go odsłonięty 18 października 1910 roku w kawiarni-ogrodzie "Teatralce" opodal ówczesnego gmachu Teatru Miejskiego nad Brdą. Fundatorem posągu był bydgoski potentat finansowy, tajny radca komercjalny Lewin Louis Aronsohn (1850-1928).
 
Fot. 7
    W południowo-zachodnim skraju parku - opodal Filharmonii - znajduje się granitowy pomnik Henryka Sienkiewicza zrealizowany w 1968 roku wg proj. art. rzeźb. prof. Stanisława Horno Popławskiego. W tym miejscu stał pomnik pisarza dłuta art. rzeźb, prof. Konstantego Laszczki (1865-1956), wzniesiony jako pierwszy w kraju pomnik Henryka Sienkiewicza i odsłonięty 31 lipca 1927 roku przez prezydenta RP prof. Ignacego Mościckiego, a zniszczony przez hitlerowców w pierwszych dniach września 1939 roku. Wokół gmachu Filharmonii i w parku rozciąga się pierwsza w Polsce parkowa galeria rzeźby (1976), na którą składa się 14 pomników światowej sławy kompozytorów i wirtuozów.
 

Fot. 8
    Narożnik alei A. Mickiewicza i 20 Stycznia 1920 r. nr 17 (*10) zajmuje dom w stylu Art Nouveau z elementami secesyjnymi zbudowany w latach 1905-1906 wg projektu arch. Paula Böhma (pierwszego właściciela kamienicy). Obiekt odznacza się ciekawą architekturą oraz bogatym wystrojem wnętrz i sztukateriami. Ujęty jest w rejestrze zabytków. W latach 1923-1939 mieszkał w nim m.in. budowniczy miejski inż. Wiktor Zabielski, a w latach po II wojnie światowej Konstanty Ceceniowski (1891-1974), inżynier rolnik, szef administracji rolnictwa i reform rolnych w województwie pomorskim, po wojnie adiunkt w instytutach rolniczych w Bydgoszczy. W kolejnym domu 19 (*11) mieszkał w latach 1923-1926 dr Antoni Turzyna-Prus, malarz Bronisław Bartel i Karol Stark, znany kupiec bydgoski, prowadzący przy ul. Gdańskiej 42-43 (w miejscu dzisiejszego Domu Towarowego "Rywal") sklep z artykułami żelaznymi i narzędziami, a po wojnie notariusz Stanisław Janicki, wieloletni działacz Polskiego Związku Żeglarskiego. Dom nr 21 (*11 a) z przejazdem bramnym stanowił własność Erwina Wodke’go, współwłaściciela przedsiębiorstwa przewozowego "F. Wodtke. Międzynarodowe Transporty Mebli". Stajnie i magazyny mieściły się na zapleczu budynku pomiędzy ul. 20 Stycznia, a ul. Gdańską. Jego brat, kupiec Kurt Wodtke mieszkał pod nr *33. W domu pod nr 23 (*12) mieszkali nauczyciele gimnazjalni: Aleksander Brückner i Julia Herdin, a także budowniczy Leon Niestrawski. W domu pod nr 25 (*13) mieszkał budowniczy, przedsiębiorca budowlany inż. Antoni Jaworski, do czasu wybudowania wg własnego projektu willi przy ul. Jagiellońskiej, do której się następnie przeprowadził. Po II wojnie światowej wiele lat mieszkał ks. prałat E. Wiśniewski, proboszcz parafii pw. św. Piotra i Pawła przy pl. Wolności, którego działania zapobiegły zburzeniu kościoła w latach czterdziestych. Właścicielem domu nr 27 (*13 a) był Emil Dietmann, właściciel firmy "A. Dittmann T. z o.o. Artykuły piśmienne i biurowe, drukarnia i introligatornia" przy ul. Marszałka Focha 6. Numery *17-23 stanowiły w latach dwudziestych place budowlane. W latach 1949-1950 zbudowano w tzw. systemie zorowskim (Zarząd Osiedli Robotniczych) budynki pod numerami 31-33. Pierwszy z nich przeznaczony dla pracowników Wojewódzkiej Komisji Planowania Gospodarczego, której narożny obiekt u zbiegu z ul. Zamojskiego nr 2 wzniesiono równocześnie. Obecnie mieści się redakcja "Gazety Pomorskiej" i "Expressu Bydgoskiego (red.).


 
Fot. 9
    
W budynku narożnym w zwartej zabudowie ulic, u zbiegu wschodniej pierzei ul. 20 Stycznia 1920 roku i północnej al. A. Mickiewicza, pod numerem 2 (*36-37) trzykondygnacyjnym, wzniesionym w 1903 roku wg projektu arch. Rudolfa Kerna, stanowiącym do 1945 roku własność Landwirtschaflicher Zentra-lverband in Polen oraz Deutscher Wohlfarhtsbund in Polen, mieszkali znani działacze niemieckiej mniejszości narodowej: w latach 1922-1937 poseł na sejm II Rzeczpospolitej Richard Theodor Albert Marceli Kurt Graebe (1874-1952) oraz Hans Joachim Peter Kohnert (1905-1972), przewodniczący Deutscher Vereinigung für Westpolen. W okresie okupacji mieściły się m.in. siedziby przybudówki NSDAP: lokalna niemiecka organizacja charytatywna - Nationalsocialistisches VoIkswohlfartht (NSV) - Narodowosocjalistyczna Pomoc Ludowa oraz Geschäftsstelle (oddział) NSDAP. Sąsiedni budynek nr 4 zbudowany w latach 50. XX w. stanął na wolnym placu, należącym przed II wojną światową do związku niemieckiego. Pod nr 6 (*35), w eklektycznym budynku, z wykorzystaniem form neobarokowych i modernistycznych, wzniesionym w latach 1911-12 wg projektu i pod kierownictwem przedsiębiorcy budowlanego Emila Heydemanna, mieszkał przez długie lata (1920-1939) zasłużony dla miasta i kultury polskiej dr Witold S. K. Bełza (1886-1955), bibliotekarz, literat, publicysta, działacz kultury, dyrektor Biblioteki Miejskiej w Bydgoszczy w latach 1920-1939 i 1945-1952. 
    Pod nr 8 (*34) w dwukondygnacyjnej willi, wzniesionej w latach 1906-1907 wg projektu spółki architektonicznej E. i G. Zillmanna, architektów z Charlottenburga (potwierdzonego przez arch. Rudolfa Kerna), mieściła się w latach 1921-1939 Prywatna Lecznica dla Kobiet ginekologa dra Jerzego Apoloniusza Glińskiego (1873-1939), zamordowanego przez Niemców w listopadzie 1939 roku oraz mieszkał i miał tu swą kancelarię adwokacką jego brat Stanisław Gliński. W okresie okupacji w domu mieściła się siedziba SA - Standarte und Brigade (paramilitarnych oddziałów NSDAP - Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników). W latach 1945-1948 budynek zajmowała Centrala Zbytu Produktów Przemysłu Węglowego, kierowana przez hr. Skrzyńskiego. W modernistycznym, trzykondygnacyjnym budynku nr 10, wybudowanym dla mistrza murarskiego i ciesielskiego Paula Böhma (na zapleczu mieściła się stajnia z 1908 roku jego projektu) mieszkali w okresie międzywojennym m.in. w mieszkaniu nr 1 kupiec Eugen Hoffmann, prowadzący składnicę węgla (hurt i detal) na przeciwległym narożniku z ul. Zamojskiego oraz mjr Jan Żychoń (m. 2) w latach 1930-1939 szef Ekspozytury nr 3 (Bydgoszcz) Oddziału II (wywiad i kontrwywiad) Sztabu Głównego WP i przemysłowiec inż. Jerzy Dziembowski (m. 6), a po II wojnie światowej znany działacz harcerski i turystyczny Zdzisław Zagłoba Zygler (1908-1971). 
 
Fot. 10
    Narożnikowy z ulicą Zamojskiego 4, czterokondygnacyjny dom z elementami secesji wybudowany został w latach 1906-1907 wg projektu i wykonania Viktora Petrikowskiego, mistrza ciesielskiego i przedsiębiorcy budowlanego, właściciela nieruchomości.
    Dopiero pod koniec II RP (w latach 1936-1937) zbudowano, w stylu międzywojennej architektury funkcjonalnej domy pod nr 39,41,43. Pierwsze dwa wzniesiono wg projektu arch. Jana Kossowskiego, pod nr 43 wg projektu budowniczego Leona Niestrawskiego. Dom pod numerem 37 zbudowany został dla pracowników administracji wojewódzkiej w latach 60. Mieszkali w nim m.in. Kazimierz Maludziński (1919-1983), prezydent m. Bydgoszczy w latach 1949-1950 i przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej w latach 1950-1972, prof. dr Alfons Mykaj (1921-1988), ekonomista, w latach 1949-1979 pracownik Wojewódzkiej Komisji Planowania, a następnie kierownik bydgoskiego oddziału Instytutu Organizacji Zarządzania i Ekonomiki Przemysłu Budowlanego. W domu pod numerem 39, po II wojnie światowej mieszkali: dr Józef Jonscher (zm.1975), dr medycyny, mjr 16 p. uł. Wlkp., szef sanitarny Pomorskiej Brygady Kawalerii w kampanii wrześniowej, członek AK z żoną Joanną Jonscher-Witt , artystką-malarką i działaczką kultury. Blok mieszkalny pod nr 45 (*23) stojący na narożniku z ul. Karola Chodkiewicza zbudowano w latach sześćdziesiątych w stylu architektury funkcjonalnej tego okresu.
    W narożnikowym (ul. Zamojskiego 9) trzykondygnacyjnym domu nr 16 (*30), wzniesionym w 1910 roku wg projektu architekta Rudolfa Kerna jako dom własny, mieszkanie nr 3 zajmował od 1931 ppłk Jan Robert Kieżuń (1890-1970), pilot i działacz lotniczy, pierwszy komendant Bydgoskiej Szkoły Pilotów, a mieszkanie nr 5 Rudolf Krahl, były pierwszy dyrektor (z nominacji Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu) działającej w latach międzywojennych w Bydgoszczy Okręgowej Dyrekcji Poczt i Telegrafów, natomiast mieszkanie nr 5 w latach 1929-35 dyrektor banku Antoni Pampuch.
     Pod nr 18 (*29) w budynku z 1911 roku wybudowanym w stylu wczesnego modernizmu przez R. Kerna mieszkał wieloletni radca miejski Maksymilian Wache i hr. Stanisława Pruszyńska (1926) oraz w latach trzydziestych rodzina Raszewskich, Jan Raszewski, emerytowany wojskowy i jego syn Zbigniew (1925-1992), późniejszy profesor zwyczajny Instytutu Sztuki PAN, wykładowca historii teatru i dramatu w Wyższej Szkole Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, autor publikacji "Pamiętnik Gapia. Bydgoszcz jaką pamiętam z lat 1930-1945". W latach 1951-77 mieszkał tu też nauczyciel i działacz społeczny Feliks Kaute (1904-1977), w latach 1951-1968 dyrektor I Państwowej Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Podstawowego i Licealnego (ob. I Liceum Ogólnokształcące im. C. K. Norwida) w Bydgoszczy.   
  
Fot. 11
    Jednolite stylowo domy pod numerami 20 i 22 (*26 i 27) wzniesione zostały w 1911 roku wg projektu i wykonania Alfreda Mielke.W domu pod nr 22 mieszkanie nr 2 zajmowała rodzina Raszewskich (po przeprowadzeniu się z domu nr 18). W mieszkaniu nr 6 mieszkał w latach 1936-1937 ks. ppłk. Wiktor Szyłkiewicz (1881-1939), kapelan i proboszcz bydgoskiego kościoła garnizonowego w latach 1922-1938, zamordowany w 1939 roku przez niemieckiego okupanta. Po wojnie w domu pod nr 22 mieszkał entuzjasta i propagator telewizji w Bydgoszczy inż. Karol Alchimowicz operator filmowy, korespondent "Dziennika Telewizyjnego".
 
     
    W czterokondygnacyjnym domu pod nr 24 (*25) o zróżnicowanej i dużej wartości zabytkowej architekturze (wpisany do rejestru zabytków), zbudowanym w 1911 roku także wg projektu arch. R. Krahla, a którego właścicielem był do1920 roku Amerykanin, prowadzący interesy handlowe w ówczesnym państwie pruskim, mieszkało szereg postaci
Fot. 12
związanych z miastem m.in.: w latach 1923-1933 dr Stanisław Łabendziński (1880-1933) przyrodnik, pedagog, dyrektor Miejskiego Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczego im. M. Kopernika w Bydgoszczy, założyciel i pierwszy prezes Bydgoskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego (tablica pamiątkowa na fasadzie kamienicy, 1990); w latach 1939-1940 i 1945-1960 inż. Kazimierz Madaliński (1869-1960), przedsiębiorca budowlany, realizator szeregu inwestycji melioracyjnych w mieście, w latach 1945-1950 Krzysztof Nowicki (1940-1997), poeta, prozaik, eseista, krytyk literacki, autor ponad dwudziestu książek indywidualnych, laureat wielu nagród za twórczość literacką; inż. Gwidon Januszkiewicz, arch. Maksymilian Jakob, rzeźbiarz Richard Schönrock. Frontem do ul. Chodkiewicza 14 (nr *37 ) stoi dom noszący dziś numer 26 (*24).

 
Fot. 13
    Na koniec garść osobistych wspomnień związanych z tą urokliwą niegdyś ulicą. Przy niej - pod numerem 24 w domu mojego dziadka inż. K. Madalińskiego - urodziłem się w 1932 roku
i mieszkałem do połowy lat trzydziestych, a następnie w latach 1939-1940 do momentu wyrzucenia przez Niemców i ponownie w latach 1945-1965. Jej chodnikami chodziłem najpierw do Szkoły Powszechnej przy ul. Świętojańskiej, a następnie do Miejskiego Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczego im. M. Kopernika przy ul. Staszica, a potem, gdy z racji ideologicznych przeniesiono je na ulicę Nowodworską, "pod górkę" ul. Terasy na Szwederowo. Stąd też kierowałem swe kroki, studiując na UMK i UAM, by dopiero po zawarciu małżeństwa przenieść się na Osiedle Leśne. Dziś, gdy po wielu latach przechodzę nią czasem, żal mi tej atmosfery, która emanowała na jej mieszkańców. Tej ciszy, czystości i woni kwiatów przydomowych ogródków, obrzeżonych zabytkowymi parkanami. Nie tarasowały jej żadne samochody czy kontenery, nie tylko nie dodające uroku ulicy, ale wręcz ją szpecących i zatruwających powietrze. Nie było też obskurnych quasi-sklepów "imitujących" natrętnie swe funkcje. Ulica sprawia dziś wrażenie opuszczonej zarówno przez mieszkańców, jak i władze miasta, które w większym stopniu powinny dbać o ulice śródmiejskie i przywrócić im ich pierwotny charakter.
 
***
 
Fot. 14
Od Redakcji: Podobnie jak autor powyższego artykułu Pan Janusz Umiński mieszkałem przy tej ulicy w latach 1979-1990 i podobnie jak on mile wspominam moje lata dzieciństwa, które tam spędziłem. Na zdjęciu obok siedzę pierwszy od lewej strony razem z przyjaciółmi dzieciństwa na podwórku ówczesnej ulicy 24 stycznia 1945 roku nr 20.

 

Opisy zdjęć: 
 
Fot.1 
Autobus PKS skręca w ówczesną ulicę 24 Stycznia 1945 roku. Widoczna kultowa budka z lodami, która w 2014 roku została zlikwidowana. Rok 1977. Zdjęcie z archiwum rodzinnego
 
Fot.2
Zdjęcie wykonane z gondoli balonu, uważane za najstarsze zdjęcie lotnicze Bydgoszczy. Widoczny Park Kochanowskiego i sąsiadujące ulice. Rok 1911.  Z lotu ptaka. Bydgoszcz na fotografii lotniczej 1911-1945. Krzysztof Drozdowski Agencja Wydawnicza CB Warszawa 2018. Fotopolska.eu / labeo7
 
Fot.3
Gmach starostwa, ok. 1915 roku. Budynek został wybudowany w narożniku obecnych ulic J. Słowackiego i 20 stycznia 1920 r. w początkach XX w. na potrzeby bydgoskiego urzędu powiatowego. Funkcję starostwa pełnił w okresie międzywojennym. W latach 70. XX w. z powodu reformy administracyjnej obiekt przekazano Akademii Muzycznej

County office building, ca. 1915. The building was constructed in the corner of the present J. Słowackiego and 20 stycznia 1920 roku Streets for the needs of the Bydgoszcz county office in the early 20th century. It served as the county office in the interwar period. During the 1970's, as a result of the administrative reform, the building was handed over to the Academy of Music
 
Fot.4
Akademia Muzyczna w Bydgoszczy. Róg ulic Stycznia i Słowackiego. Rok 1977. Zdjęcie z archiwum rodzinnego
 
Fot.5
Lata 1910-1916. Widoczne budynki stoją (do dzisiaj) przy Goethestrasse (ul. 20 Stycznia 1920, kamienice od nr 5 do 9), a zieleń to fragment Bismarck Garten (park Jana Kochanowskiego). Fotopolska.eu / labeo7
 
Fot.6
Teatr Polski. Lata 70. XX w. Krajowa Agencja Wydawnicza 
 
Fot.7
Pomnik Henryka Sienkiewicza. Rok 1977. Zdjęcie z archiwum rodzinnego
 
Fot.8
Lata 1910-1917. Al. A. Mickiewicza. Narożna kamienica 20 Stycznia 1920 roku nr 17. Fotopolska.eu / mag
 
Fot.9
Ulica 20 stycznia 1920 roku. W czasie zaboru pruskiego ulica nazywała się Goethestraße. Obecna nazwa powstała na cześć wyzwolenia Bydgoszczy spod pruskiego jarzma.
Fot. Willy Kramer (1940-1942).

(red.) W latach 1945-1989 ulica nosiła nazwę 24 stycznia 1945 roku na pamiątkę wyzwolenia Bydgoszczy spod jarzma nazistowskich i hitlerowskich Niemiec przez Armię Czerwoną (ZSRR). W okresie okupacji niemieckiej siedziba jednej z przybudówek NSDAP

20 stycznia 1920 Street. When Bydgoszczy was annexed by Prussia, the street was known as Goethestraße. It owes its present name to the liberation of Bydgoszcz from the Pussian rule. Fot. Willy Kramer (1940-1942).

(red.) In 1945-1989 the name of the street was on January 24, 1945 in memory of the liberation from the occupancy Nazi Germany by the Red Army (Soviet Union).
During the German occupation, the seat of one of the annexes of the NSDAP.
 
Fot.10
Na rogu Zamoyskiego i Stycznia nr 16. Rok 1977. Zdjęcie z archiwum rodzinnego 
 
Fot.11
Wnętrze klatki schodowej kamienicy pod numerem 20. Rok 2018. Zdjęcie z archiwum rodzinnego
 
Fot.12
Stycznia nr 22. Rok 1977. Zdjęcie z archiwum rodzinnego
 
Fot.13
Goethestrasse (20 Stycznia 1920). Widok od strony ulicy Chodkiewicza. Fotopolska.eu / mar  
 
Fot.14      
Przyjaciele z dzieciństwa na podwórku ówczesnej ulicy 24 stycznia 1945 roku nr 20. Rok 1988. Zdjęcie z archiwum rodzinnego      

Źródła: 

1) Kalendarz Bydgoski 1999, R.32, s.209

2) Wikipedia - https://en.wikipedia.org/wiki/20_Stycznia_1920_Street_in_Bydgoszcz 

3) "Dawno temu w Bydgoszczy - A Long Time in Bydgoszcz", redakcja Ewy Garbaciak i Krzysztofa Walentowskiego. Wyd. Quixi Media, Bydgoszcz. Fotografie 3 i 9

4) Zdjęcia z archiwum rodzinnego z roku 1977

5) Fotopolska.eu

piątek, 8 kwietnia 2022

Ahoj przygodo! Bydgoszcz na morskich szlakach

Jak to się stało, że oceaniczny statek otrzymał nazwę "Bydgoszcz"? Tego dowiecie się Państwo na naszym blogu. Zapraszam do lektury artykułu Zbigniewa Urbanyiego pt. "Morscy ambasadorowie Grodu nad Brdą", który ukazał się w Kalendarzu Bydgoskim na rok 1990, R.23, s.84. 
 
Koperta okolicznościowa z 1989 roku. Widać na niej morski statek handlowy, 
którego "towarem" jest sztych Erika Dahlberga z 1657 roku przedstawiający panoramę miasta.

    17 czerwca 1959 roku z pochylni "A" stoczni im. Adolfa Warskiego w Szczecinie, przy dźwiękach bydgoskiego hejnału zsunął się do wód szerokiej w tym miejscu Odry zgrabny 6-tysięcznik. Na nie pomalowanych burtach kadłuba pysznił się biały napis "Bydgoszcz". I tak się to zaczęło, albo i... skończyło, jako, że ówczesny minister żeglugi PRL, znakomity skądinąd fachowiec doktor Stanisław Darski nie bardzo chciał tę nazwę nadać...
    A wszystko dlatego, że wtedy w Polskiej Marynarce Handlowej panował porządek. Serie były "święte". I tak dla statków oznaczonych symbolem B-45 gdyński armator Polskie Linie Oceaniczne przewidziały nazwy polskich miast, miasteczek i miejscowości, kończących się na literach "ICA". Pierwsza była zatem "Krynica" (imienniczka tej górskiej naturalnie) słynna z tego, że na jej pokładzie wróciły z Kanady arrasy oraz inne wawelskie skarby! Po "Krynicy" kolejne statki otrzymywały nazwy - "Polanica", "Oleśnica". Następny nieco zmodernizowany statek nazywał się "Legnica", a piąty z serii zwał się "Świdnicą". I właśnie wtedy, napisałem w "Ilustrowanym Kurierze Polskim", będąc naonczas jego pracownikiem ów tekst noszący tytuł "Dlaczego nie ma m/s "Bydgoszcz"?. Trzeba przyznać, że szef IKP-a Witold Lassota - pomysł "kupił" błyskawicznie, lecz minister Darski był "twardy jak ta okrętowa stal". Ówczesny szef IKP-a wykorzystał swoje "dojścia" i "wejścia". Doprowadził do "złamania" serii, bo jakby nie czytać, "Bydgoszcz" nie kończy się na literach "ICA".
    Pojechałem najpierw do siedziby gdyńskiego armatora, gdzie próbowano mnie namówić, iżby zostawić gotowy kadłub, który nazywał się już "Brodnicą". Zapewniano mnie solennie, iż "na pewno ten następny nazywać się będzie "Bydgoszcz"... Tak oświadczył mi ówczesny asystent dyrektora naczelnego PLO mgr Stanisław Rongers...
    Zapytałem go rzeczowo: "a jak przyjedzie jakiś bardzo ważny człowiek z zaprzyjaźnionego obozu, to wtedy na pewno następny statek zmieni nazwę, łamiąc serię..."
    Rongers popatrzył na mnie ze zrozumieniem oświadczając jednak, że kasie miejskiej Bydgoszczy przyjdzie zapłacić za demontaż napisu "Brodnica". Nie mając zgody przewodniczącego Prezydium MRN Grodu nad Brdą, niestety, już nie żyjącego Kazimierza Maludzińskiego - bohatersko powiedziałem "miasto zapłaci...”.
    Płacić nie trzeba było. Najmłodszy wtedy statek PMH sterczał jak piramida na pochylni "A". Napis "Brodnica" został zdjęty. "Bydgoszcz" objawiła się w całej krasie, rdzawy kadłub zszedł na wodę i tak się to rozpoczęło.
    W rejsie próbnym do wybrzeży Bornholmu "Bydgoszcz" potwierdziła zalety. Oryginalny duński silnik "Burmeistra", najlepsze na owe czasy wyposażenie elektroniczne, najwyższa z całej serii prędkość na mili pomiarowej pod Svaneke 17,5 węzła kazała mi po cichu gratulować sobie uporu wtedy w Gdyni, gdy namawiano abyśmy nadali imię "Bydgoszcz" kolejnemu kadłubowi. A ten następny też już nazywał się "Brodnica". Aliści przybył do Polski ówczesny I sekretarz Komunistycznej Partii Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej (CSRS) i prezydent państwa Antonin Novotny. 
 
Podnieść biało-czerwoną! - taką komendę wydał Pierwszy po Bogu kpt. ż.w. Jerzy Zakens swoim oficerom. Przy dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego oraz bydgoskiego hejnału podniesiono narodowy znak i statek wszedł do służby. Oby najdłuższej, zawsze szczęśliwej i bezpiecznej
 
Gomułka chciał uczcić to wydarzenie i błyskawicznie - nie na koszt ambasady CSRS w Warszawie - zdjęto napis "Brodnica" i założono "Jan Żiżka" na cześć bohaterskiego rycerza, który walczył ramię w ramię w Zawiszą Czarnym na grunwaldzkich polach...
    Statek "Jan Żiżka" stał w "krzakach" przez ponad rok, albowiem był wyposażony w prototypowy silnik polskich konstruktorów. Silnik był i może niezły. Zwany "jamnikiem" doprowadził słynnego kapitana do zawału, albowiem miał dziwną przywarę, nie startowania w chwilach najwyższego zagrożenia... tak więc miałem rację "upierając" się, iżby szósty statek miał się nazywać "Bydgoszcz". Aby zakończyć problem "Brodnicy" - wyjaśnię tylko, że następny, a więc ósmy statek z tej serii otrzymał taką nazwę. Pływał też długo i szczęśliwie zawsze pod flagą PLO.
    Z "Bydgoszczą" było nieco inaczej. Właśnie "Świdnica" i statek noszący imię Grodu nad Brdą, stały się filarami linii zachodnio-afrykańskiej Polskiej Żeglugi Morskiej. Jak ten szczeciński armator podbił porty zachodniego wybrzeża Czarnego Lądu - to już zupełnie inny temat. Tutaj wyjaśnię tylko, że Polacy próbowali przed wojną statkiem "Poznań" wedrzeć się na rynek żeglugowy tego regionu świata. Wyprawa z polskim cukrem zakończyła się gospodarczą katastrofą. A teraz PŻM... Był to czas, gdy państwa zachodniej Afryki zdobywały niepodległość i suwerenność. Lecz dawne kolonialne imperia były nadal potężne. Polska Żegluga Morska utrzymała się na tym rynku właśnie dzięki "Bydgoszczy", "Świdnicy" nieco później "Kruszwicy"! Albowiem były to na owe czasy statki piękne, nowoczesne i konkurencyjne!
    Potem "Bajgoć" jak mawiali murzyni od Conacry po Lagos, otrzymała na dziobie herb miasta, a w 1975 roku "dołożyliśmy" podobiznę Krzyża Grunwaldu. "Wypukał" ten order, bydgoski plastyk Józef Makowski, a umieszczenie go na dziobnicy to też zupełnie odrębny temat. 
 
 W grudniu 1988 roku podczas próbnej podróży w jej pierwszych dniach Bałtyk się nie srożył. Dopiero po zejściu ekipy bydgoskich dziennikarzy, najmłodszy wtedy statek Polskiej Marynarki Handlowej przeszedł prawdziwy chrzest morski. "Gwizdało" do 12 stopni wedle skali Pana Beauforta. Na zdjęciu widok z mostku nawigacyjnego. "Bydgoszcz" posiada nowoczesne dźwigi ładunkowe wyprodukowane w zakładach przemysłu okrętowego "Towimor" w Toruniu
 
 
Takoż odsłonięcie 9 maja 1975 roku, dokładnie w 20-rocznicę zwycięstwa w II wojnie światowej. O tym na ogół wiadomo, lecz nie wszyscy wiedzą, że gdyśmy cumowali lewą burtą przy Nabrzeżu Starówka portu szczecińskiego, kotwica "wyjęła" olbrzymią bombę lotniczą... Cud, że statek i my na nim nie polecieliśmy w ostatnią podróż.
    "Bydgoszcz" pływała długo i szczęśliwie. Patronat miasta należał do najlepszych w kraju, a mecze między reprezentacją bydgoskich dziennikarzy i matrosów spod znaków m/s "Bydgoszcz" ściągały zarówno tłumy kibiców, jak też ekscytowały żeglugowców najpierw w Szczecinie, a od 1970 roku w Gdyni. Albowiem właśnie wtedy "Bydgoszcz" wróciła pod "żółte kominy" gdyńskiego, liniowego armatora, kończąc chlubnie pływanie pod polską banderą dopiero w 1983 roku. Sprzedana - niestety - w jednym ze wschodnio-afrykańskich portów, w doskonałym stanie i ku żalowi tych wszystkich matrosów, którzy przez niemal ćwierć wieku pływali na imienniku stolicy ziemi bydgoskiej!
 
 * * *

    Statek został sprzedany! Nazwa przeszła do historii, a i najcenniejsze pamiątki, z niedbalstwa patronów, zostały w większości stracone. Do Bydgoszczy wrócił tylko dzwon okrętowy, fragmenty metaloplastyki Józefa Makowskiego, jakie miasto ufundowało statkowi w swoje 620 urodziny w 1966 roku... Bezcenne kroniki podobno chowa jedna z eks żon, kolejnego kapitana dawnego statku...
    Seria "ICA SHIPS" starzała się wraz z Polską Marynarką Handlową. Jedne po drugich zasłużone i urokliwe wręcz architektoniczne 6-tysięczniki opuszczały polską banderę, zaś rodzimy przemysł okrętowy nie chciał budować statków dla polskich armatorów.

Nowy m/s "Bydgoszcz" na gdyńskiej redzie po zakończeniu próbnego rejsu, który wiódł przez zimowy Bałtyk pod brzegi radzieckie...
 
    Wreszcie w 1986 roku coś drgnęło! Polskie Linie Oceaniczne ulokowały zamówienie na dłuższą serię w najnowocześniejszej polskiej fabryce statków Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. "Warszawa II", "Kraków II", "Łódź", "Lublin II", "Polonia"... i właśnie! U bram polskich armatorów stoją prawdziwe kolejki wojewodów, prezydentów, naczelników miast i miasteczek, a także przewodniczących stosownych rad narodowych. Występują o nadanie statkowi nazwy związanej z ich miastem. I w tej konkurencji, zwiedziawszy się, że stoczniowcy gdyńscy budują seminkonterowce których przeznaczeniem ma być obsługa serwisu łączącego Gdynię z portami wschodniego wybrzeża Ameryki Południowej - poprosiłem mojego wypróbowanego przyjaciela żurnalistę, obecnie rzecznika prasowego Polskich Linii Oceanicznych - red. Jerzego Drzemeczewskiego, aby "zarezerwował" kolejny kadłub pod nazwę "Bydgoszcz". Potem oddaliśmy cumy, aby na "Darze Młodzieży" opłynąć świat w historycznym rejsie trzeciego w wielkiej sztafecie polskich, pełnorejsowych żaglowców szkolnych. Wróciwszy po 9 miesiącach do Bydgoszczy, ze strachem zatelefonowałem do Jurka. Stary Druh słowa dotrzymał! Szósty statek z całej serii będzie nosił imię Bydgoszczy - usłyszałem w słuchawce!
    Potem była jeszcze "chwila strachu", gdy Towarzystwo "Polonia" złamało serię i piąty w kolejności zamiast nazywać się "Opole" nosi imię polskiego wychodźstwa! Bałem się, że mocna grupa ludzi w Opolu przeważy! Tak się nie stało! Najpierw w grudniu 1988 roku 13-tysięcznik wyszedł w próbny rejs - o czym prasa bydgoska w szczegółach informowała. Później, stoczniowcy dopieścili statek, który został wyposażony w bydgoskie zupełnie unikatowe elementy. Nie wdając się w szczegóły, trzeba tylko dopowiedzieć, że nowy m/s "Bydgoszcz" jako jedyny statek w całej Polskiej Marynarce Handlowej posiada własny znak, a także ufundowaną przez wojewódzką organizację Ligi Kobiet Polskich w Bydgoszczy galową banderę.
 
"Bydgoszcz" wyposażona jest w silnik najnowszej generacji. Zbudowany w Zakładach H. Cegielski Poznań "pcha" wielki statek z prędkością 17 węzłów po morzach i oceanach świata

    Przypomnę, że panie z LKP dopisały trzeci rozdział pięknej tradycji. Po raz pierwszy matki pomorskie ufundowały galową banderę "Darowi Pomorza" - która została postawiona 13 lipca 1930 roku. Następnie panie Ziemi Bydgoskiej zakupiły galowy znak srebrnych orłów "Darowi Młodzieży", który został postawiony uroczyście 4 lipca 1982 roku! A teraz nowa "Bydgoszcz"... Statek otrzymał znacznie więcej niż bandera! Wszystko to ma służyć pełniejszemu zbliżeniu załogi pływąjącej "Bydgoszcz" z mieszkańcami grodu nad Brdą. Albowiem wiedzy o morzu, korzyściach z uprawy nie tylko Bałtyku, nigdy nie za wiele, o czym od wieków wiedzą mieszkańcy starych morskich nacji... "Bydgoszcz" - patronaty - to tylko cząstka zaprezentowanych tutaj dokonań mieszkańców i miasta i regionu o czym w dawnych rocznikach "Kalendarza Bydgoskiego" szerzej niż tu pisałem.
 
 * * *
 
Dane techniczne statku "Bydgoszcz" z 1989 roku.
Źródło: Polskie Linie Oceaniczne
 
Typ statku: drobnicowiec
Rok budowy, stocznia: 1989, Sz B-354/7 (Szczecin)
Okres eksploatacji w PLO: 1989 - 1995
Nośność: 13880 TDW
Ilość kontenerów: 323 TEU
Długość całkowita: 149.9 m
Szerokość: 22 m
Zanurzenie: 9.1 m
Rodzaj napędu: silnik spalinowy
Moc SG: 7080 kW
Prędkość: 16.9 w


Zbigniew Józef Urbanyi (ur. 13 września 1931 w Bydgoszczy, zm. 6 listopada 2004 tamże) – polski społecznik, żeglarz i dziennikarz. Karierę dziennikarską rozpoczynał w Ilustrowanym Kurierze Polskim, potem był dziennikarzem "Gazety Pomorskiej", współpracownikiem "Sportu", "Żagli", "Świata Żagli". Publikował także w "Głosie Wybrzeża", "Głosie Szczecińskim", "Panoramie Śląskiej" i "Przekroju". Był jednym z inicjatorów budowy jachtu Euros, brał udział w jego rejsach. W 1973 roku uczestniczył w opłynięciu przylądka Horn (Wraz z Aleksandrem Kaszowskim, Henrykiem Lewandowskim i Henrykiem Jaskułą). Współautor ksiażek: "Eurosem na Horn" (wspólnie z A. Kaszowskim) – nagrodzona nagrodą im. L. Teligi, "Polskie jachty na oceanach" – (wspólnie z A. Kaszowskim) nagrodzona nagrodą im. L. Teligi, "Trzeci w wielkiej sztafecie" (wspólnie z D. Dudą) (O budowie i pierwszych regatach Daru Młodzieży) – nagrodzona nagrodą J. Conrada oraz "Sztormy, lody i powroty" (wspólnie z A. Kaszowskim). Na zdjęciu Laureaci nagrody im. Leonarda Teligi w 1981 roku. Od lewej: Aleksander Kaszowski i Zbigniew Urbanyi.