niedziela, 25 lutego 2018

„Bydgoszcz - mój fyrtel”

  Jako pierwsi przedstawiamy Czytelnikom książkę Romana Sidorkiewicza, pt.  "Bydgoszcz-mój fyrtel". Ta niezwykle ciekawa publikacja opisuje miejsca, ludzi, anegdoty i obyczaje głównie z PRL'u, ale sięga także czasów po przemianie ustrojowej 1989 roku. Odnosząc się do tytułu, fyrtlem autora są Śródmieście i Bielawki. Poniżej fragment książki i kilka fragmentów recenzji:

"[...] Na rogu Zamoyskiego i Gdańskiej stoi okazała willa. Piękna architektura, szeroki balkon ze schodami ku ogrodowi. Wewnątrz - salony. W ogrodzie można się bawić, biesiadować. Po I wojnie posesja była ponoć w rękach matki Poli Negri. Nie wiem dokładnie. Być może to prawda, być może fantazja, aby Bydgoszcz zbliżyć trochę do wielkiego świata. Natomiast prawdą jest, że kamienica na Zamoyskiego numer 8 należała do matki aktorki. Jest tam tablica pamiątkowa. Wróćmy do willi — po wojnie należała do resortu spraw wewnętrznych. Istniało tam słynne kasyno-klub o potocznej nazwie "Pod pałą". Był tam wyszynk, zabawy taneczne. Oczywiście dla swoich, choć trzeba przyznać, że obcy łatwo mogli wejść. 

Willa powstała w latach 1898-1899 według projektu architekta Karla Bergnera na zamówienie Carla Grosse. W latach 1962-1992 budynek był siedzibą Klubu Milicji Obywatelskiej. MO prowadziła w niej sklep i zakładową stołówkę, zwaną powszechnie "Pod pałą"

   Władza ludowa nie bardzo izolowała się od mas pracujących. Był ruch, życie kipiało. "Bufet obficie zaopatrzony"- to hasło widziano na afiszu informującym o zabawie w każdym zakątku Polski. Wiadomo, o co chodziło - o alkohol. Informowano w ten sposób, aby obywatele nie przynosili swego alkoholu, tylko na miejscu kupowali. Przeto dawali zarobić organizatorom. W klubie "Pod Pałą" bufet rzeczywiście zaopatrzony był obficie i to nie tylko w alkohol, ale w inne, mało dostępne w owym czasie, wiktuały.[...]"

***

   „Bydgoszcz - mój fyrtel” połknąłem jak świeżą sznekę z glancem. Ta książeczka jest jak stara szafa. Skrzypi jak ją otwierasz, wylatują mole, ale strojów do wyboru mnóstwo. Są w niej kawałki wesołe i bardzo poważne. Czasem przydługie, czasem z niedosytem. Są marzenia i niespełnienia. Roman Sidorkiewicz raczy nas Bydgoszczą wielobarwną. Po niektórych bohaterach prześlizguje się, na innych się skupia. Na tych kilkudziesięciu stronach jest Bydgoszcz, której w większości już nie ma, choć w niej jesteśmy. Nie bójmy się tego powiedzieć, Sidorkiewicz to lokalny patriota w najlepszym tego słowa znaczeniu. Czuje smak Bydgoszczy i ma na nią węch. Puszcza nam film o swoim, naszym mieście, a my otwieramy usta i oddychamy. Widać, że autor lubi swoich bohaterów, choć nie zawsze się z nimi identyfikuje. „Bydgoszcz - mój fyrtel” to jest dobrze napisana historia miasta ze wszystkimi jej wadami, przywarami i kompleksami. To jest prawdziwa Bydgoszcz. Czuje się, że ją kocha. Używa języka może trochę archaicznego, ale czytelnik ten język kupuje od pierwszych zdań. A już określenia: „milicjant obywatelski” czy „prowadziła się niezbyt ciężko” to po prostu majstersztyki. Ta książeczka ma jeden zasadniczy feler, jest za krótka. Otwierasz butelkę Kujawiaka, bierzesz kilka łyków i już koniec. A apetytu jest na więcej.

Józef Herold, dziennikarz, literat, animator kultury

   „Bydgoszcz — mój fyrtel” Romana Sidorkiewicza przeczytałem z prawdziwą przyjemnością z uwagi na dobre pióro autora ale też interesującą treść. Tekst zawiera noty wspomnieniowe ludzi, którzy przeminęli, jak też zarys stosunków kulturalno - społecznych jakie panowały w tym mieście. Mój pobyt w Bydgoszczy zaczął się dopiero z początkiem lat 90 - tych ubiegłego wieku i od tego czasu pojawiają się moje dzienniki i wspomnienia dość szczegółowo oddające ostatnie 30 — lecie... Zatem z zainteresowaniem czytam o ludziach, których już nie zdążyłem poznać. Umykają w zapomnienie ludzie aktywni i wartościowi - lekarze, ludzie sztuki i muzyki. Pojawiają się zatem w dobrym wspomnieniu Romana Sidorkiewicza postaci jak: lekarze Helena Rusinowa, Jan Hauslinger, Bernard Chełkowski, dyrygent Robert Satanowski, pisarz Krzysztof Nowicki, malarka Urszula Danielewska, muzyk Artur Grudziński czy sławna skandalistka Joanna Jonscherowa. Trudno nie wymienić Hieronima Konieczki, którego imię nosi dzisiejszy teatr czy Adama Grzymały Siedleckiego. Wiele ludzi przewija się przez ten niedługi tekst, zasługujący na publikacje dla zachowania dobrej pamięci o wybitnych bydgoszczanach.

prof dr hab. Józef Banaszak biolog, literat, byty rektor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego

   Opowieść Romana Sidorkiewicza pt. „Bydgoszcz - mój fyrtel” w pełni zasługuje na wydanie. Pisana świetnym językiem, pełna humoru i intelektualnego dystansu. Zawiera bezcenny materiał faktograficzny, przede wszystkim z lat 1950-1980. Przedstawia sylwetki mniej lub bardziej znanych, ale charakterystycznych bydgoszczan. Chroni przed zapomnieniem zdarzenia tworzące niepowtarzalny klimat miasta Bydgoszczy.

dr Stefan Pastuszewski, literat, historyk, działacz społeczny

   Roman Sidorkiewicz to inżynier, były radny miejski, działacz samorządowy na Szwederowie, bydgoszczanin, autor wielu tekstów w miesięczniku literackim „Akant” oraz w miesięczniku literackim- naukowym „Świat Inflant”. Jego praca, napisana w konwencji literackiej i popularnej, przystępnej dla wszystkich czytelników, przybliża społeczeństwu dotychczas mało znany temat dziedzictwa kultury bydgoskiej. Szczególne cenne są opisy, niekonwencjonalne zapiski biograficzne wielu znanych w Bydgoszczy osób, które już nie żyją. Autor znał je z autopsji lub obiegowych opinii czy publikacji; często zetknął się z nimi osobiście. Ponadto autor zastosował bardzo ciekawy opis osób żyjących, aktywnych i powszechnie znanych w mieście. Autor dokonał wyboru osób, ma on do tego prawo i na swój sposób ich przedstawił czytelnikom, szczególnie młodzieży. Osoby te stanowią koloryt miasta. Sidorkiewicz, w sposób zręczny, nieraz humorystyczny, odbrązowił swych bohaterów. Według swej oceny i doskonałego znawstwa, autor ukazał wizję osób i otoczenia, gdzie one żyły, czym się zajmowały, jaki miały stosunek do społeczeństwa, swoich bliskich i jego samego...Przeważają opisy osób z bydgoskiego śródmieścia i Bielawek. Autor skrupulatnie opisuje zdarzenia z życia codziennego aktywnych mieszkańców Romanowi Sidorkiewiczowi znakomicie udało się uchwycić mijający czas, który zarazem stał się fundamentem mentalności i tradycji bydgoszczan. Poprzez swoją dociekliwość i precyzję, bez patyny, autor pokazał jacy byli i są bydgoszczanie w jego pamięci i ocenie. Analizowana praca jest ważnym opracowaniem, można nazwać socjologicznym, źródłowym i historycznym dla współczesnych badaczy życia mieszkańców oraz regionalistów. Niezwykle ważną sprawą jest wskazanie przez autora miejsc zamieszkania swoich bohaterów. Wątki te stanowią cenny wkład do przedstawienia historii nie tylko miasta, ale samych ulic i domów. Autor przypomina także życie codzienne mieszkańców po II wojnie światowej, w czasach zmieniającej się rzeczywistości. Wskazał też na przenikanie i proces tworzenia się kultury mieszkańców miasta. Dotyczy to wszystkich osób, które przybyły po wojnie do Bydgoszczy z różnych stron. Przez kilkadziesiąt lat tworzyła się wspólnie, silna, własna tożsamość mieszkańców naszego miasta. Wzrastające zainteresowanie tym zjawiskiem tradycji umożliwia nie tylko diagnozę stanu świadomości społecznej, ale również formułowanie odpowiedzi na zasadnicze pytania dotyczące kształtowania się stosunków społecznych, narodowościowych, rodzących się ze stereotypów, a także mentalności grup społecznych. Proponuję dodanie do publikacji zdjęć różnych zakątków „fyrtla” Romana Sidorkiewicza jak również grafik, widoków, wizerunków osób np. karykatur. Mam przekonanie, że „ Bydgoszcz - mój fyrtel” będzie bardzo wartościową pozycją do badania dziejów kultury bydgoskiej.

dr Andrzej Bogucki, historyk, pedagog, działacz społeczny

1 komentarz:

  1. Na miłość boską, kto powołuje się na opinię grafomana banaszaka!

    OdpowiedzUsuń