„Z szacunku dla dokonań. Z dziejów Szpitala Klinicznego im. dr Antoniego Jurasza” to niesamowita monografia autorstwa dr Mieczysława Boguszyńskiego, wieloletniego dyrektora szpitala, pasjonata historii i dziejów medycyny. Autora książek pt. ”Onkologia w Bydgoszczy”, ”Od warsztatu balwierskiego do szpitala klinicznego. Z kart historii bydgoskiego lecznictwa” oraz ”W kręgu Eskulapa. O 100-letnim szpitalu im. Janusza Korczaka i lecznictwie w Szubinie”. Publikacja zawiera ogromną ilość informacji o planowaniu, projektowaniu, zdobywaniu środków na budowę oraz o życiu Szpitala Jurasza. Oto zdjęcia i kilka fragmentów książki. Poniższy post powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa "Pejsaż" w Bydgoszczy. Gorąco polecam...
[...] Uchwała Rady Miejskiej z dnia 23 lutego 1928 roku
miała doprowadzić do wybudowania Szpitala Miejskiego na Skrzetusku
przypuszczalnym kosztem 6 400 000 zł, który pokryje się częściowo z
pożyczki, częściowo funduszami miasta. Kończyła ona czas dyskusji i
rozważań. Tak jak ostatecznie zdecydowano, projekt opracował własny
Wydział Budownictwa Naziemnego pod kierownictwem inż. arch. Bogdana
Raczkowskiego.
Dokumentację w podległym referacie projektowania wykonał zespół kierowany przez młodego, zdolnego, 23-letniego wówczas, arch. bud. Kazimierza Skicińskiego, absolwenta Państwowej Szkoły Budownictwa w Warszawie. W Bydgoszczy cieszył się opinią solidnego fachowca. Według kierownika Wydziału Budownictwa Naziemnego, z czerwca 1927 roku, Kazimierz Skiciński wszelkie powierzone mu prace wykonuje skrupulatnie, nie liczy się z ilością godzin biurowych.
Według ostatecznie przyjętego opracowania z kwietnia 1928 roku podpisanego przez inż. arch. B. Raczkowskiego i dr E. Soboczyńskiego, miał powstać szpital na 500-660 łóżek. Ustalono, że realizacja będzie rozłożona w czasie. Jako pierwszy, 100 metrów od ulicy Nowomiejskiej, zwanej też Projektowaną (obecnie ul. M. Curie-Skłodowskiej), wzniesiony zostanie czterokondygnacyjny budynek główny o rozpiętości 180 m, o ciekawej fasadzie z wysuniętymi po obu stronach części centralnej werandami wypoczynkowymi dla chorych.
Po
zatwierdzeniu 4 maja dokumentacji przez Wojewodę Poznańskiego, Zarząd
Miejski podpisał umowę z Antonim Jaworskim, właścicielem
Przedsiębiorstwa Robót Inżynieryjno-Budowlanych w Bydgoszczy na
wykonanie prac ziemnych, murarskich i betoniarskich przy budowie
głównego bloku szpitala na Skrzetusku.
Wybór
A. Jaworskiego nie był przypadkowy. Swój zakład prowadził od 1924 roku.
Szybko dał się poznać jako solidny przedsiębiorca, znany nie tylko w
Bydgoszczy, ale również na terenie Polski. Jego firma pracowała przy
budowie Dworca Morskiego i Szkoły Morskiej w Gdyni. Budowała szpital w
Białymstoku, budynki dworca Łódź Fabryczna, dworzec kolejowy w
Karsznicach i obiekty wojskowe.
Ustalono, że na postawie przedstawionego kosztorysu za wykonanie robót i dostarczone materiały, A. Jaworski otrzyma 992 342,35 zł. Za każdy dzień spóźnienia miał płacić karę konwencjonalną w wysokości 100 zł. Przyjął też inne warunki, np. że zatrudni wyłącznie pracowników stale mieszkających w Bydgoszczy i skierowanych na jego wniosek przez Urząd Pośrednictwa Pracy, że liczba uczniów może wynosić nie więcej jak 1/3 zatrudnionych. Roboty ziemne i murarskie rozpoczęły się pod koniec czerwca 1928 roku. W lipcu poświęcono kamień węgielny.
W chwili rozpoczęcia budowy nikt nie wspominał już o dalszych obiektach, przedstawionych na rysunkach pełnej dokumentacji. Skupiono się na budynku głównym. Pozostałe zostały czasowo wykreślone, co przestawia załączony plan. Już pierwszy etap był bowiem dla miasta znacznym obciążeniem.
Początek był obiecujący. W ciągu dwóch sezonów budowlanych 1928-1929 wzniesiono, w stanie surowym, duży, czterokondygnacyjny budynek główny o rozpiętości 180 m. W tym pierwszym etapie wykorzystywano własne środki pieniężne magistratu. W następnych liczono na pomoc banków. Z pewnością tak by się stało, gdyby nie światowy kryzys ekonomiczny w latach 1929-1933. Rosły ceny, spadała produkcja. Budowa szpitala uległa spowolnieniu. Pierwsze złe sygnały pojawiły się pod koniec 1929 roku.
Gdy roboty prawie ustały, doszło na terenie budowy do niemałej sensacji archeologicznej. Podczas kopania rowu pod kanalizację, robotnicy natrafili na skorupy, nieuszkodzone naczynia oraz szkielety ludzkie. Wezwani historycy, z archeologiem prof. Zygmuntem Zakrzewskim z Poznania na czele, stwierdzili, że są to ślady cywilizacji sprzed kilku tysięcy lat. W dniu 20 września 1930 r. pisał o tym też „Dziennik Bydgoski”, że w czerwcu odkryto prehistoryczne groby z epoki łużyckiej. Znaleziono tam m.in. 28 popielnic i kamienny młotek.
Gotowy do otwarcia szpital ze swoją charakterystyczną, piękną fasadą, ozdobioną, w części centralnej wypoczynkowymi balkonami dla chorych, już zewnętrznie sprawiał bardzo korzystne wrażenie. Uruchomiony został w poniedziałek 13 grudnia 1937 roku.
Wrażenia po otwarciu opisali dziennikarze w miejscowej prasie. Zwrócili uwagę na estetyczne wykończenie wnętrz, piękne kolorowe posadzki w holach i oddziałach (zachowane do dnia dzisiejszego), osobne windy dla przewozu chorych, dla odwiedzających i dla transportu żywności (w starym szpitalu pacjentów wnosiło się lub wprowadzało na piętro po schodach). W oddziałach sale różnej wielkości.
Taras wypoczynkowy na IV piętrze
Sala operacyjna chirurgicznaa
Dla ubezpieczonych przeznaczone były duże 6 do 12-łóżkowe pokoje III klasy, dla pacjentów prywatnych, czasem za dodatkową dopłatą także dla ubezpieczonych, przygotowano 2-łóżkowe pomieszczenia II klasy. Samopłacącym, jak wówczas nazywano chorych prywatnych, oferowano także 1-osobowe pokoje I klasy. Zachwycano się radiofonizacją sal chorych ze słuchawkami przy każdym łóżku.
Szybki kontakt z pielęgniarką i lekarzem zapewniała przyłóżkowa sygnalizacja świetlna i dźwiękowa. Nad podłogą, przy wejściu do każdej sali, znajdowało się oświetlenie nocne.
Szczególne zainteresowanie budził nowoczesny wówczas aparat rentgenowski przeznaczony zarówno do badań diagnostycznych, jak i zabiegów leczniczych. Jak pisano, aparatu tego rodzaju nie ma nigdzie w dalekim promieniu; dysponuje nim dopiero szpitalnictwo gdańskie lub zagraniczne. Duże ułatwienie stanowiła tzw. kula, aparat rentgenowski do badań przyłóżkowych. Lampa kwarcowa i aparat do diatermii pozwalały na przeprowadzanie zabiegów fizykalnych.
Zlokalizowany poza miastem budynek
otoczony był ogrodzonym, rozległym terenem w granicach wyznaczonych
dzisiejszymi ulicami: M. Curie-Skłodowskiej, dr. A. Jurasza, Powstańców
Wielkopolskich i Stefana kard. Wyszyńskiego. Z części gruntu, jako
parku, mogli korzystać pacjenci.
W 1935 roku wykonano ciekawe zdjęcie z terenu budowy w kierunku obecnej ul. M. Curie-Skłodowskiej. Gdzieś daleko w tle ledwo widoczna Bydgoszcz. Za płotem po prawej to kierunek obecnej ul. A. Jurasza. Gdyby ktoś miał dziś wątpliwości, że szpital powstawał w szczerym polu, poza miastem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz