Gdy gród stutysięczny codziennie wita
szeptem czy głośno świt nowy,
gdy ust sto tysięcy cały dzień pyta,
kłóci się, toczy rozmowy —
nie marz o ciszy.
Lecz nie sądź, że w kotle ruchu i życia,
w ludzi-maszynach bigosie,
dla wytchnienia nie ma nigdzie ukrycia,
chodź, poszukamy w chaosie
spokojnej niszy.
Pójdziemy Przesmykiem, nie pytaj dokąd,
tam, gdzie przed nami się szerzy
ocieniony murem domów prostokąt —
Rynek, tu port ciszy leży,
wolny od burzy.
Na lewo wieża rózgi sprawiedliwej, na prawo piętra czynszowe,
na przeciw domki przytulne, nobliwe,
w podwórku historii słowo —
z nad dachów wzgórze.
Tu zawsze cisza i prawie bezludnie,
a głos od murów odbity,
po kostkach granitu skacząc zadudni,
uleci szeptem pod szczyty,
pod strychów pasy.
Poznałeś port ciszy, pójdź dalej... w kącie
są stopnie uliczki stromej,
wejdziemy po nich wzwyż, nad miasto, pnąc się
jak w górach po skalnych złomach,
poprzez Terasy.
Autorem wiersza jest Wincenty K. Sławiński, Bydgoszcz 1938. Na zdjęciu Terasy w latach 70. XX w. Fot. Stanisław Plewa. Źródło: Bydgoszcz - Okruchy Przeszłości
TMMB
▼
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz